Co mają Polacy do szkockiej kraty ?
Sierpień roku 1822 był wyjątkowy dla mieszkańców Edynburga. Nabrzeża portu w Leith były wypełnione wiwatującymi tłumami. Po raz pierwszy od 170-ciu lat do stolicy Szkocji przybywał król. Było to o tyle niezwykle, że od czasu szkockich powstań ta północna kraina była traktowana w Londynie jak krnabrny uczeń, którego trzeba wstawić do kąta. Po bitwie pod Culloden w 1746 zakazano noszenia tradycyjnego stroju szkockim góralom (tartan) czy gry na szkockich dudach (za wyjatkiem szkockich oddziałów wojskowych walczących dla Imperium Brytyjskiego). A tymczasem król George IV przybywał odziany w strój w szkocką kratę. W czasie uroczystości powitania królewskiej głowy schodzącej z królewskiego jachtu, brały udział grupy młodzieży i szlachty szkockiej, odświętnie ubrane w tradycyjne szkockie stroje i barwy klanowe. Cała ceremonia powitania została wcześniej przygotowana i zsynchronizowana przez Sir Waltera Scott'a, który był w tym czasie najpopularniejszym powieściopisarzem w Zjednoczonym