Historia Jednego Zdjęcia i Starcie Cywilizacji


 

Historia którą tu opisuję, po raz pierwszy na tym blogu nie odnosi się tematycznie do Krainy Deszczowców. Jest jednak małe ogniwo łaczące  - mianowicie plan  zorganizowania wystawy moich fotografii w Szkocji. Niedoszły projekt sprawił, że zwróciłem uwagę na pewne nieznane mi fakty, zwiazane z miejscem przedstawionym na jednym ze zdjęć (umieszczone powyżej).  Zacznę jednak od tego, w jakich okolicznościach i gdzie "pstryknąłem" ten widoczek.

Póznym latem 2018 roku wspinałem się na najwyższe wzniesienie ukraińskich Karpat, Howerlę (2061m). Ta góra jest uważana przez Ukraińców za "świetą górę". Według jednej z legend, lokalna księzniczka została za nieposłuszeństwo zamieniona własnie w tą górę. Dla młodego narodu ukraińskiego, owiany legendami szczyt jest niczym zakopiański Giewont dla Polaków, miejscem narodowych pielgrzymek. Powszechnie organizuje się wycieczki szkolne i harcerskie, umożliwiając młodzieży stanięcie na wierzchołku. Ja nie miałem takich sentymentalnych motywacji oczywiście, jak większość wdrapujacych się mozolnie Ukraińców. Moim celem było „zaliczenie” najwyższego szczytu na terenie Ukrainy (2061 m) i podziwianie górskiej panoramy pasma Czarnohory. Aby uniknąć tłumów ciągnących na Howerlę, szedłem mało uczęszczanym i dłuższym podejściem od strony przysiółka Kożmieszczyk. Na samym szczycie nie uniknąłem niestety tłumów, było tam nawet zaimprowizowane stoisko sprzedające kawę, przekąski i pamiątki. Chcąc udokumentować zdobycie góry, zamierzałem użyć swojej lustrzanki. Musiałem wykazać się dużą cierpliwością, by pstryknąć zdjęcie kolumny wieńczącej najwyższy punkt, bez tłumu turystów. Na zdjęciu które tu prezentuję, widać jedynie grupę młodzieży zgromadzoną wokół granitowego piedestału, śpiewającą Sława Ukrainie. Stojąc tam wtedy z aparatem pomyślałem, że pewnie wiele wycieczek szkolnych udaje się do tego miejsca, by zaśpiewać tą pieśń. Podziwiając otaczający krajobraz górskich łańcuchów, turyści młodzi i starsi niosą pewnie po powrocie przesłanie o pięknie ojczystej ziemi. Było dla mnie jasne, że Ukraińcy potrzebują jak tlenu symboli podkreślających ich odrębność, własnej mitologii narodowej. Szczególnie, że poprzedniego wieczoru na kwaterze w gościńcu, byłem świadkiem dyskusji grupy turystów, intensywnie rozmawiających o historii i przyszłości ich kraju. 

                       Poczatek szlaku na góre Howerlę w przysiółku Kożmieszczyk

Moje wspomnienia dotyczące wejścia na najwyższy szczyt Ukrainy ograniczyły by się do błękitnego nieba, gdyby nie zachęta kolegi, bym urzadził wystawę zdjęć z róznych miejsc na Łuku Karpat. Na początku 2020 jeszcze przed lockdownem , wraz ze wspomnianym kolegą i jeszcze jedną osobą przeglądałem moje zdjęcia z wyjazdów w Karpaty. Zdjęcie ze szczytu Howerli wydawało się pasować tematycznie do wystawienia. Zastanowiło nas, dlaczego wysoki obelisk na zdjęciu był nadkruszony i z jakiej okazji go tam wzniesiono. Sam się wcześniej nie zastanawiałem nad funkcją owej betonowej kolumny, a zniszczenie wydawało mi się być skutkiem niszczącego działania silnych mrozów, erozji lub nawet uderzenie pioruna. Naszą ciekawość szybko zaspokoiła niezawodna Wikipedia wyjaśniając, że kolumna upamietniająca powstanie państwa Ukraińskiego, została zdewastowana przez grupę politycznych ekstremistów . Tak mniej więcej zapamietałem wyjaśnienia wikipedii aż do czasu obecnych wydarzeń, to jest do momentu ataku armii rosyjskiej na teren Ukrainy. 

Ponieważ postanowiłem zaakcentować moje poparcie dla zaatakowanych Ukraińców, pomyślałem o zamieszczeniu rzeczonej fotografii na instagramie, dołaczając stosowny opis. Przeczytałem sobie gwoli przypomnienia,  raz jeszcze na stronie wiki, jak dokładnie doszło do uszkodzenia obelisku na Howerli. Niespodziewanie ta informacja nabrała nowego zupełnie znaczenia, zmieniając moje spojrzenie na kwestie geopolityki w Europie. Co może łączyć betonową kolumnę na ukraińskiej górze i sprawy wagi polityki międzynarodowej? Wyjaśnienie zacznę od tego, co "odkryłem" w temacie  strategii geopolitycznej Rosji, i osoby niejakiego Dugina, dzięki ponownemu zainteresowaniu się incydentem opisanym przez Wikipedię. 

Zacznę od tego, że dla wszystkich obserwatorów wojny toczącej się nad Dnieprem stało się jasne, że Władimir Putin jest niewzruszony w swej decyzji zdobycia Ukrainy. Jego stanowiska nie była w stanie zmienić nawet osobista rozmowa z prezydentem Francji Makronem, w pierwszych dniach rosyjskiej inwazji.  Prezydent Rosji oświadczył, że rosyjska misja wojskowa na Ukrainie przebiega planowo i zostanie doprowadzona do końca (informacja z dnia 03.03. 2022).   Słowami Putina;

   „Teraz na terytorium Ukrainy nasi szeregowi żołnierze i oficerowie walczą za Rosję, za spokojny byt obywateli Donbasu, za denazyfikację i demilitaryzację Ukrainy, aby zlikwidować zagrożenie dla naszych granic przez anty-Rosję (czyli koalicję) tworzoną przez Zachód od lat”.

 Wiadomo nie od dziś, że rosyjski dyktator od dawna przeciwstawia się ekspansji NATO. Interesujące jest jednak użycie terminu anty-Rosja, który "ukuł" protegowany Putina, Aleksander Dugin. Według tego ideologa i publicysty, zachodni liberalizm należy w Rosji odrzucić, na rzecz euroazjatyckiej wspólnoty pod przewodnictwem Rosji. Anty-Rosja to po prostu świat Atlantycki oraz wszystkie siły, które z nim współpracują na szkodę Rosji. Zadaniem Rosji jest więc dać odpór Zachodowi, stać się zwornikiem kontynentu Euroazjatyckiego. Odzwierciedleniem takiej narracji było stworzenie przez Putina Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej w 2015 roku. Dugin, założyciel pan-rosyjskiego Ruchu Euroazjatyckiego oraz lider Partii Euroazji, mógł więc podsunąć rosyjskiemu przywódcy jak na tacy polityczną doktrynę. Lider Pan- Rosjan miał nieformalny wpływ na prezydenta Rosji, będąc swojego czasu doradcą Sergieja Naryszkina, czołowego polityka partii Putina. Co ciekawe, obie wymienione postacie miały związki z sowiecką „bezpieką” - ojcem Dugina był generał KGB, a Naryszkin był towarzyszem Putina w szkole KGB. Zreszta juz od dobrych kilku lat w poinformowanych kregach na Zachodzie mówiono, że Dugin mówi to co Putin myśli. Sam Dugin od dawna przedstawiał swoją doktrynę publicznie, zapraszany przez media w Europie i Ameryce.

 Założenia programowe Ruchu Euroazjatyckiego maja szerszy wymiar, niż tylko gospodarcza rywalizacja ze światem Zachodu. Podczas wywiadu z dziennikarzem BBC Newsnight kilka lat temu, ideolog otwarcie stwierdził, że Rosja dla obrony swoich wartości musi wejśc na ścieżkę wojny z zachodnim światem, aż do samego końca. Brzmiało to jak otwarte wyzwanie wobec NATO i Unii Europejskiej. Mało kto  zapewne odebrał wtedy stwierdzenia Dugina jako zapowiedż wejścia Rosji na ścieżkę otwartej konfrontacji ze światem zachodnim. Choć były pewne głosy, świadczące o zrozumieniu iż wypowiedzi Rosjanina są przedłużeniem głosu samego Putina.

 Tuż po ustanowieniu nowych sankcji UE przeciw Rosji w marcu 2019, na stronie internetowego medium impakter.com, połączono pan- euroazjatycki aspekt rosyjskiej polityki z ingerencją Federacji Rosyjskiej na terenie Donbasu. Redaktor portalu Claude Forthomme przedstawiła doktrynę Dugina argumentując, że stała się ona obowiązującą dla Putina.  Dziennikarka zwróciła również uwagę na bezkompromisowy charakter wytycznych  Ruchu Euroazjatyckiego, przytaczając cytat z politycznego credo ruchu Dugina;

Ruch Euroazjatycki jest niniejszym powołany do zgotowania piekła obecnemu atlantyckiemu światowemu porządkowi”.



                 Aleksander Dugin w wywiadzie dla TRT przedstawiony jako specjalny przedstawiciel Putina

W ostatnim czasie pojawiają się tezy o rzekomym szaleństwie Putina lub o chorobie determinującej go do podjęcia szybkich działań na rzecz odbudowy Imperium sowieckiego. Ale być może rosyjski prezydent działa zgodnie z duchem założeń programowych Ruchu Euroazjatyckiego. I wszystkie jego działania są przemyślane i wykonywane z żelazną konsekwencją. Stąd być może w deklaracji Putina pojawiło się słowo anty-Rosja, stąd jego uporczywa determinacja do stworzenia bloku euroazjatyckiego, z dominującą w nim rolą własnego kraju. Taka euroazjatycka struktura mogłaby ostatecznie zastąpić Amerykę na pozycji number one. A Ukraina jest istotnym elementem w tej układance, dla przywrócenia Wszechrusi. 

Wracając do opowieści o obelisku na Howerli, historia jego uszkodzenia wiąże się właśnie z ideologią Pan-Euroazji. W roku 2007 grupa prorosyjskich aktywistów zdewastowała obelisk na Howerli, oficjalny symbol państwowy. Dewastacja dokonana została przez członków tzw. Euroazjatyckiego Sojuszu Młodzieży, czyli młodzieżowej przybudówki Partii Euroazji. Zerwano trójząb ze szczytu kolumny i zniszczono granitową płytę z pamiątkową inskrypcją. Młodzi pan-Rosjanie przemianowali Howerlę na „Górę Stalina”, a ich akcja odbiła się szerokim echem na Ukrainie. Ci zwolennicy doktryny Dugina dokonali całej serii aktów wandalizmu na Ukrainie, wyrażając w ten sposób sprzeciw dla proeuropejskiej polityki ukraińskiego rządu. Ostatecznie ich działalność została oficjalnie zakazana przez rząd Ukrainy w 2011.

Duchowy inspirator owych prorosyjskich wandali jest dalej aktywny i wypowiedział się jasno na temat trwających obecnie wydarzeń na Ukrainie. Na internetowej stronie Geopolitika (geopolitica.ru), politycznej tubie jego organizacji, lider rosyjskich Euroazjatów całą odpowiedzialność za tragedię na Ukrainie zrzuca na Amerykanów. Według Dugina, Putin próbował przywrócić niezależność Rosji i całej Euroazji, od dłuższego czasu starając sie zatrzymać „geopolityczną katastrofę”, czyli ofensywę Stanów Zjednoczonych i generalnie świata atlantyckiego. Wydarzenia pod nazwą „Majdan” miały być kreowane przez amerykańskich polityków a zajęcie Krymu oraz interwencja w Donbasie były konieczną, aczkolwiek niewystarczającą odpowiedzią Putina. Stąd zgodnie z tym co Dugin postuluje w swoich książkach, wyeliminowanie nazizmu na Ukrainie przez Putina jest pierwszym krokiem do przywróceniaglobalnego balansu. 

 Bez względu na to, w co gra prezydent Putin, jest mi się trudno oprzeć wrażeniu, że wojna przeciw Ukrainie nie zaczęła się ani na Krymie, ani w Donbasie, ale na górskim szczycie nieopodal granicy z Polską. Jak pokazuje niejednokrotnie historia, pierwsze wrogie uderzenie jest skierowane w symbole, które budują tożsamość przeciwnej strony. Jeszcze jedno mnie ostatnio uderza, kiedy patrzę na zdjęcie z Howerli. Uszkodzony obelisk pomalowany w ukraińskie barwy symbolizuje zniszczenia dokonane na Ukrainie przez Rosjan, a grupa młodzieży spiewająca podniosłą pieśń odzwierciedla narodowy zryw Ukraińców przeciw inwazji Putina. Nasuwa mi się myśl, że uwieczniając tą scenę w 2018 roku nieświadomie zarejestrowałem obraz tego, co wydarzy się w tej części Europy wiosną 2020 roku.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyprawa do Tarf Hotel

Skok żołnierza i bitwa o Killiecrankie

Schiehallion - Czarodziejska Góra